Samorozwój stał się ostatnio bardzo modny. Powstaje wiele książek na ten temat, kursów i szkoleń. Wszyscy chcą doskonalić swoje umiejętności i się rozwijać.
Termin „samorozwój” używany jest głównie w kontekście rozwoju umiejętności miękkich.
Jedną z bardziej popularnych i pożądanych jest na przykład asertywność.
Zwykle kojarzy się nam to, w potocznym znaczeniu, z umiejętnością mówienia „nie”. Jednak asertywność to znacznie więcej. To przede wszystkim zdolność do wyrażania swoich myśli, uczuć i emocji, stawiania granic i pozostawania w zgodzie ze sobą. Osoba asertywna mówi w jasny sposób, czego chce i potrzebuje, komunikuje się z innymi osobami bez obaw o to, co ktoś sobie o niej pomyśli, wyznacza sobie cele i konsekwentnie do nich dąży, stawiając siebie i swoje potrzeby na pierwszym miejscu, Nie oznacza to jednocześnie braku empatii i dbania również o inne osoby. Wszystko to musi odbywać się w poszanowaniu innych. Osoba asertywna wie jednak, że jeśli sama o siebie nie zadba, to nikt nie zrobi tego za nią.
Innym ciekawym aspektem samorozwoju jest realizowanie swoich celów. Chodzi tutaj o pokierowanie swoim życiem w takim kierunku, jaki będzie dla nas najbardziej satysfakcjonujący. Osoba, która realizuje tę zasadę, wyznacza sobie cele oraz składające się na nie pomniejsze zadania i realizuje je krok po kroku, konsekwentnie zbliżając się do zamierzonego rezultatu.
Elementem tej zasady jest między innymi planowanie. Dzieląc duże zadania na mniejsze podetapy i rozplanowując terminy ich wykonania łatwiej zapanować nad całością niż w przypadku jednego dużego celu, który majaczy gdzieś w oddali.
Taki cel jest jednak ważny w innym aspekcie. Wiele osób zastanawia się jak zmobilizować się do pracy i konsekwentnie realizować zaplanowane działania. W tym przypadku pomoże właśnie wizja efektu końcowego, która będzie przyświecać nam przez całą drogę i motywować do codziennej, często żmudnej pracy.
Dobrze jest zapisać sobie taki cel gdzieś w widocznym miejscu, tak, aby cały czas mieć go przed oczami. Musimy nieustannie pamiętać, że, na przykład poranne wstawanie czy nauka słówek służy konkretnemu celowi, na którym nam zależy. Jeśli nie stracimy go z pola widzenia, nasza motywacja nie powinna słabnąć.
Innym sposobem na mobilizowanie się do pracy jest na przykład, wspomniane już wcześniej, dzielenie dużych zadań na mniejsze podzadania. Jeśli bowiem myślimy o dużej pracy, jaka nas czeka, możemy poczuć zniechęcenie na samym początku, które zablokuje skutecznie naszą chęć działania. Jeśli z tego dużego zadania wyznaczymy sobie kilka mniejszych, nie będą one tak nas przerażać i paraliżować. Takim sposobem, realizując pięć mniejszych zadań, jesteśmy w stanie ukończyć dużą sprawę, która z początku wywoływała w nas paraliż.
Jak jeszcze można zmobilizować się do pracy? Na przykład, przyznając sobie nagrody za zrealizowane zadania. Jeśli zaplanujemy sobie, że po zrealizowaniu danego założenia, sprawimy sobie jakąś przyjemność, łatwiej nam będzie przystąpić do realizacji zadania i nie ociągać się z jego zakończeniem.
Takie psychologiczne sztuczki mogą okazać się bardzo pomocne.
Ważnym elementem planowania jest zarządzanie czasem, czy raczej zarządzanie sobą w czasie. Podstawą jest efektywne wykorzystywanie każdej minuty, tak, aby nie przeciekały nam one przez palce, a jedynie przybliżały do realizacji zadań. Nie należy oczywiście przesadzać i planować każdej godziny w ciągu dnia, restrykcyjnie się tego trzymać i zadręczać wyrzutami sumienia, w przypadku jakiegoś odstępstwa. Nie tędy droga. Planujemy jedynie ramy. Na przykład danego dnia wieczorem układamy plan dnia na dzień następny. Dzięki temu nie będziemy się zastanawiać czy najpierw brać się za pranie, gotowanie obiadu, czytanie książki czy zabawę z dzieckiem. Wszystko to mamy zaplanowane i jesteśmy przewidzieć pewne sytuacje.
Na przykład, planując posiłki, wiemy jakie zakupy będą nam potrzebne. Planując z kolei zakupy, jesteśmy w stanie zaopatrzyć się we wszystko za jednym zamachem, opierając się na sporządzonej liście, bez obawy, że o czymś zapomnimy. Ile czasu można zaoszczędzić, nie wybierając się po raz trzeci do sklepu, bo w domu zabrakło masła, mleka czy innego składnika przepisu.
Komuś, kto cierpi na wieczny brak czasu, może się wydawać, że poświęcając go na planowanie, będzie miał go jeszcze mniej. Nic z tych rzeczy. Poświęcając piętnaście minut, na przykład na zaplanowanie następnego dnia, możemy go sporo zaoszczędzić, nie kręcąc się w kółko, zastanawiając się, za co aktualnie się zabrać.
Takie dalekowzroczne spojrzenie może przynieść nam naprawdę sporo pożytku.